sobota, 23 marca 2013

"Miłosierny" Donald

"Fajny gość"
Nie od dziś wiadomo o genialnym (w całym tego słowa znaczeniu) kreowaniu wizerunku premiera Donalda Tuska. Tak "fajnego gościa", Prezesa Rady Ministrów nie było nigdy. No właśnie. W czym tkwi fenomen? Nie mam pojęcia. Ale za ten "fenomen" należy się nie jedna nagroda. I mówię tu całkiem poważnie.

Wstępem chciałbym napisać trochę ogólniej o owym "fenomenie". Natomiast w dalszej części przedstawię 2-3 niedawne wydarzenia, które świetnie kreują "Miłosiernego" Donalda.

Donald to naprawdę "super koleś". Elegancki, wysportowany, rodzinny, podążający za wyższymi wartościami. Czegóż chcieć więcej od premiera?
Spójrzmy na początek na wygląd zewnętrzny. Zawsze elegancki granatowy garnitur, starannie wyprasowana koszula, idealnie dobrany krawat, delikatnie przyczesane włosy. Co do samego ubioru mocno widać wpływy "cara" Rosji. 
Idźmy dalej. Tusk jako sportowiec, ściślej piłkarz. Widział ktoś Tuska tak często z piłką u nogi, zanim przejął stanowisko premiera? Bo ja nie. Tu też widać podpatrywanie Władimira Putina.
A co dalej? Premier Tusk jako idealny mąż, ojciec. Chociaż ostatnio marnie to wyglądało po aferze Amber Gold.
No i w końcu te "wyższe wartości". Kapitalne posługiwanie się słowami takimi jak: "demokracja", "miłość".
Jak dla mnie geniusz.

To na tyle ogółu. A teraz sytuacje z niedalekiej przeszłości, które czynią go "fajnym facetem". (Ogólnie jest ich mnóstwo, ale najlepiej bazować na tych bieżących)

Na początek kontr-wystąpienie w sprawie konstruktywnego wotum nieufności. Donald Tusk użył tam kilka swoich podstawowych chwytów. Wiecznie powtarzające się stwierdzenia: "wojna Polsko-polska" czy "maskarada". W kontekście konstruktywnego wotum nieufności nie mogło zabraknąć zdania, że "akcja PiSu" jest podważaniem "demokracji". Wyżalał się, że on i jego Rząd są ciągle krytykowani (wzbudzanie współczucia). A przede wszystkim, że pewna część posłów (co za tym idzie społeczeństwa) nie potrafią docenić tego co jest.
Jaki ten nasz premier "łaskawy", prawda? Cieszmy się razem nim, że "dobrze jest jak jest".

Druga, ale bardzo podobna sytuacja zaistniała po spotkaniu "Platformy Oburzonych". Komentarz Tuska w tej kwestii był niemal identyczny jak w sprawie wotum nieufności. Premier znowu wspomniał, że jest to podważanie "demokracji". Że wysłuchuje tylko same negatywy, że widzi dookoła tylko niechęć i nienawiść..
Jednym słowem Duda i Kukiz chcą mu "dowalić"! Panie premierze, jak ja panu współczuję, każdy chce panu tylko "dowalić". Ale ten nasz premier to ma prze..e, prawda?

Sielanka w TOK FM
Trzecia sytuacja w ostatnich dwóch tygodniach to istna wisienka na torcie. Ta sytuacja miała miejsce bezpośrednio po konstruktywnym wotum nieufności. O czym mówię? O 10-leciu radia TOK FM.
Sielankowe spotkanie w studiu nagraniowym.
Donald Tusk w doborowym towarzystwie: Żakowski, Lis, Wołek i Władyka. Jak oglądałem to nagranie to myślałem, że zaraz zwymiotuję. Takiej żenady nie zapomnę na długo.
Ale był to świetny pomysł, aby ocieplić wizerunek premiera.
I znowu klasyczny czytelnik GW powie: "jaki nasz premier jest wspaniały", "ileż on się musiał wycierpieć", "Lis lubi premiera, ja lubię Lisa, więc polubię ich obu". Ojej jaka sielanka. Po prostu coś pięknego.

Na koniec jeszcze muszę napisać, co mnie szczególnie zbulwersowało w tym "spotkaniu na szczycie".
Bezczelna wypowiedź Tomasza Wołka co do prawicowej części narodu. Stwierdził on coś w tym stylu,
że komuniści przejawiali mniej nienawiści, byli bardziej tolerancyjni niż dzisiejsza prawica (chodziło zapewne zarówno o opozycje polityczną jak i społeczną). Do jasnej cholery! 
I co później taki leming myśli? Ano, że Tusk i jego "ekipa" są "fajni", a prawa część opozycji to faszyści. 

"Miłosierny" Donald będzie trwał jeszcze długo. Nie wiem co musi się zmienić, żeby cokolwiek zmieniło się w tej właśnie sprawie.